Rozdroże
Dariusz Zajączkowski Rozdroże Lestek ciężko dychając padł na murawę. Wtulił twarz w nagrzane słońcem ździebła i zamknął oczy. Zburzony przezeń gwar tętniącej życiem polany wracał do odwiecznego ładu. Zdawało mu się, że słyszy cichnące zawołania ale otaczał go jeno poszum drzew, przebijający się niestrudzenie poprzez owadzi brzęk. Dobrze wiedział, że żaden z wiejskich wyrostków nie śmie wnijść tak głęboko w leśne ostępy grzęzawiskami i mokradłami znaczone. A już na pewno z czasu, kiedy to Lestek, podszywając się w kniejach pod…