Oko
Oko Myśliwy poruszał się bezszelestnie. Zdawało się, że niemal nie dotyka stopami runa leśnego, a jedynie prześlizguje się nad nim. Setki, jeśli nie tysiące razy przemierzał te lasy w poszukiwaniu zwierzyny, znał je więc jak własną kieszeń. Przystanął na chwilę napić się wody z przytroczonego do pasa skórzanego bukłaka, poprawił parę włosów, które wysunęły się spod skórzanej opaski. Powietrze było ciężkie i parne, nie szedł jeszcze nawet godzinę, a jego czoło już całe lepiło się od potu. Spojrzał w górę….